
Z iglakami jest trochę jak z domowym kotem – zwykle ciche, spokojne i wyglądają, jakby nic im nie groziło. A potem nagle, pewnego poranka, patrzysz na swoją tuję czy świerk i… coś tu nie gra. Igiełki brązowieją, gałęzie jakby się poddały, a z pnia coś sączy się podejrzanego. Spokojnie. Nie panikujemy – tylko działamy. I najlepiej zanim sytuacja wymknie się spod kontroli, bo choroby i szkodniki nie biorą urlopu.
Fytoftoroza – cichy morderca korzeni
Pewnego lata zauważyłem, że mój ulubiony cyprysik zaczął wyglądać jakby wziął udział w jakimś ogrodowym dramacie. Igiełki brązowe, kora podejrzanie plamista… winowajca? Fytoftoroza.
Objawy? Igiełki schną, brązowieją, korzenie gniją, a na pniu robią się brunatne ślady jak po nieudanym farbowaniu.
Skąd to się bierze? Winowajcą jest grzyb z rodziny Phytophthora. Uwielbia stojącą wodę – jeśli twoje iglaki kąpią się w błocie po każdym deszczu, masz odpowiedź.
Co robić? Popraw drenaż, nie przelewaj i zastosuj odpowiedni fungicyd (np. Proplant). Aha – zainwestuj w porządny kalosz, bo przekopywania nie unikniesz.
Opieńkowa zgnilizna – kiedy grzyby robią imprezę
Ten grzyb nie tylko brzmi jak bohater bajki – on naprawdę pojawia się znienacka i rozkłada ci ogród od spodu. Jesienią zobaczysz podejrzane kapelusze u podstawy drzew – i to nie dekoracja z IKEA.
Objawy? Grzybnia jak wata, pękająca kora, igły zżółknięte jak kartki ze starego zeszytu.
Leczenie? Sorry, nie ma zmiłuj. Trzeba drzewko wykarczować razem z korzeniami i odkazić glebę. Tak, boli. Ale lepiej jedno drzewo niż cała rabata.
Gruzłek i zgorzel – atak na korę
Wygląda niepozornie – ot, brązowa plama na korze. A potem bum – gałąź umiera. Jakby ktoś ją zgasł jak świeczkę.
Objawy? Brązowe plamy i rany na korze, które coraz bardziej się rozlewają.
Leczenie? Skalpel (czyli sekator) w dłoń – chore fragmenty wycinamy, rany smarujemy pastą ogrodniczą, a potem sięgamy po Saprol. Tylko błagam – nie pomyl z pastą do butów.
Osutka iglaków – czyli igły idą na urlop
Jeśli twoje iglaki zaczynają rzucać igłami jak choinka po Sylwestrze, to możliwe, że dopadła je osutka.
Objawy? Najpierw żółte paski, potem brązowienie i opadanie igieł. U jałowców czasem kończy się to nawet śmiercią wierzchołków.
Co robić? Oprysk co 2 tygodnie, chore igły won do ogniska i bezlitośnie do boju z grzybem.
Szara pleśń – jakby ktoś posypał igły mąką
Widzisz szary pył na igłach, a nie piekłeś nic od świąt? Uważaj – to może być Botrytis cinerea.
Objawy? Wodniste plamy, a potem szary, pylisty nalot. Najlepiej się czuje przy 20°C i wilgotnym powietrzu – więc klasyczne „po deszczu”.
Leczenie? Usuń chore części, zmniejsz wilgotność i oprysk. Bo pleśń w domu = złe, a pleśń w ogrodzie = jeszcze gorsze.
Brunatna pleśń śniegowa – zima też potrafi zaskoczyć
Po zimie gałęzie brązowe, miękkie jak rozmrożony schab? To mogła być śniegowa pleśń.
Co robić? Zimą warto strząsać śnieg z gałęzi (tak, wiem – nie chce się), a na wiosnę opryskać, zanim będzie za późno.
Plamistość łusek – żywotniki też mają swoje dramaty
Żółte plamy, czarne skupiska – jakby ktoś zostawił je na słońcu zbyt długo. To znak, że czas na oprysk – i to dwa lub trzy razy.
Scleroderris canker – świerk nie daje rady
To już bardziej sprawa dla leśników – purpurowe igły, całe gałęzie się poddają. W lasach – wycinka. W szkółkach – oprysk. W ogrodzie? Monitoruj i działaj szybko.
Ochojniki – białe puchate potworki
Na pędach pojawiają się białe kuleczki jak miniaturowe watki? Nie, to nie śnieg – to ochojniki.
Leczenie? Galasy wytnij i spal (serio, nie do kompostu), a wiosną opryskaj ekologicznie. Jak trzeba – użyj pyretroidów.
Miodownice – lepka sprawa
Jeśli pędy zaczęły się kleić jak cukierki w kieszeni, a przy okazji igły żółkną – masz mszyce.
Działanie? Opryski wiosną, usuwanie porażonych gałązek. A jak masz ochotę – spróbuj domowego roztworu z szarego mydła i wody.
Przędziorek sosnowiec – mistrz pajęczynek
Na igłach znajdziesz subtelne pajęczynki, a same igły wyglądają jak wypłowiałe? Bingo.
Leczenie? Spłukać wodą pod ciśnieniem, potem akarycyd. I liczyć, że nie wróci jak nieproszony gość.
Borecznik – żarłoczny szkodnik
Gąsienice jak z kreskówki, zjadają igły jak popcorn. Świerki i sosny nie mają z nimi lekko.
Rozwiązanie? Zbieraj ręcznie (tak, wiem…), opryskuj środkami kontaktowymi.
Tarczniki, miseczniki, wełnowce – trio nie do pozazdroszczenia
Naloty, tarczki, czarne sadze – nie, to nie efekt photoshopa. To szkodniki.
Leczenie? Zeskrobuj, potraktuj olejem neem albo zastosuj insektycyd. I nie licz na to, że znikną same.
Nowość: Western conifer seed bug – nieproszony emigrant
Pluskwiak z USA – w Polsce od 2007. Najpierw ssie nasiona, potem wlatuje do twojego salonu, bo mu zimno.
Działanie? Zbierać ręcznie, odstraszać, zaklejać okna i drzwi. No i uważaj – śmierdzą po zgnieceniu.
Krok po kroku – jak zareagować, zanim będzie za późno?
Obserwacja i profilaktyka
Regularnie zaglądaj do ogrodu. Raz w miesiącu to minimum. Patrz na kolor igieł, dziwne plamy, niepokojące zmiany.
Diagnoza
Lupa w dłoń, zdjęcia do porównania, może konsultacja z grupą ogrodniczą na Facebooku (polecam!).
Interwencja
Wycinaj, pal, opryskuj. Ale z głową – czytaj etykiety. Naprawdę, raz spryskałem środkiem na mszyce… a to był nawóz.
Terminowość
Wiosna = profilaktyka. Po śniegu – sprzątanie. Choroby i szkodniki nie znają wakacji.Zapobieganie
Nawożenie kompostem, nieprzelewanie, odpowiednie pH, cięcia sanitarne i… dużo miłości.
Na koniec: pamiętaj, że ogród to nie tylko zieleń, to emocje. Każde drzewko to trochę jak domowy pupil – wymaga uwagi, cierpliwości i szybkiej reakcji, gdy coś jest nie tak. Ale też… jak dobrze zadbasz, odwdzięczy się pięknem na lata.